Jestem mamą. Jestem mamą i jestem kurą domową. Jestem mamą, kurą domową i pracuję zawodowo. Pracując jako „singielka” na etacie nigdy nie miałam na nic czasu. Siedziałam w robocie najczęściej od 9 do 19 i mocno mnie to frustrowało, bo nie dość, że nie miałam na nic czasu, to jeszcze nie widziałam praktycznie żadnych postępów w mojej pracy.
Już wtedy szukałam usilnie rozwiązania na mój problem z bycia „mało produktywną”. A im więcej nowych aplikacji do produktywności instalowałam tym mniej miałam czasu. Jednym słowem – masakra.
Dzisiaj przy dwójce dzieci, ogarnianiu domu i pracy okazuje się, że nagle jest czas 🙂 Na wszystko (no prawie). Co się zmieniło?
-
przestałam korzystać z aplikacji do produktywności
Zwykle jest tak, że przez samo zainstalowanie aplikacji zaczynamy odnosić wrażenie, że jesteśmy super zorganizowani. Wiecie o co chodzi – to działa podobnie jak karnet na fitness 🙂 A prawda jest taka, że zanim przyzwyczaimy się do korzystania z takiej czy innej appki mija trochę czasu, trochę się przeklikujemy, coś tam próbujemy dodawać, okazuje się, że brakuje ULTRA WAŻNYCH funkcjonalności, bez których aplikacja traci swój sens.
Więc nie dajcie sobie wmówić, że nagle staniecie się królami oszczędzania czasu, bo macie nową wersję Asany, Trello, czy czegokolwiek innego. Ja prowadzę równolegle kilka projektów i da się to zrobić bez żadnych aplikacji. Wystarczy zwykły notes i ołówek. Na jednej z grup znalazłam ostatnio zapytanie o aplikację, która wprawi, że nie będą nam wyskakiwały żadne powiadomienia. Odpowiedź jest prosta – wystarczy wyciszyć telefon 😀
-
wyłączyłam wszystkie powiadomienia
bycie non stop pod telefonem, wyskakujące powiadomienia z Facebooka, Twittera, stron Facebook (dla prowadzących social media), Instagram, Wykop, wiadomości z BBC. kolejne maile. W nieskończoność.
Po prostu nie da się pracować w skupieniu, kiedy co chwila coś rozprasza. Tym bardziej, że większość tych powiadomień jest zupełnie nieważna, a nie kończy się na tym, że sprawdzamy ile lajków ma nasze nowe zdjęcie. Musimy też zerknąć kto zalajkował. Wchodzimy więc na profil, później na kolejny, za moment znajdzie się nowy punkt zaczepienia, bo zupełnie nieznana nam osoba ma w swoich znajomych, kogoś kogo znamy, albo ktoś puszcza linka do artykułu, który koniecznie w tej chwili musimy przeczytać. I tak mija kolejna godzina.
-
przestałam wierzyć w multitasking
multitasking to umiejętność, która prowadzi do multiporażki. Nie da się jednocześnie robić kilku rzeczy i oczekiwać, że doprowadzimy je do końca. Nie da się zrealizować wszystkich pomysłów. Trzeba umieć wybrać priorytety.
Poza tym długie listy zadań na dany dzień po prostu nie będą zrobione. Lepiej wybrać kilka konkretnych punktów, które wiesz, że zrobisz w ciągu dnia. Naprawdę, nic tak nie cieszy jak cała odhaczona lista na koniec dnia, nawet jeśli ma ona trzy czy pięć punktów 😀
Originally posted 2017-10-17 19:14:25.